Ten cytat James’a Lalropui Keivom’a doskonale wyraża mój stosunek do roli pasji w moim życiu. Po troszku właśnie o tym będzie mój wpis.
Prywatnie uważam, że każdy człowiek powinien posiadać jakieś zainteresowania. Ludzie bez celów w życiu są bardzo niezdecydowani i nudni. Ich atrakcyjność kończy się w chwili, gdy okazuje się, że nie mają nic do powiedzenia (czyli mniej więcej po 3 sekundach). Niestety skutkami braku pasji jest powolne wyniszczanie siebie i swojej indywidualnej osobowości. O ile z początku, każdy ma jakieś cele związane z ogólnym ustatkowaniem się w życiu, to po dokonaniu ich zostaje pewnego rodzaju pustka.
W moim życiu bardzo długo szukałam pasji dla siebie. Nadal mam wrażenie, jakbym ciągle to robiła i myślę, że nigdy nie przestanę, bo próbowanie nowych rzeczy bardzo rozbudowuje życie o nowe fascynujące doświadczenia.
W poszukiwaniach pierwszego hobby pomogło mi to, że od najmłodszych lat przejawiałam zdolności artystyczne w dziedzinach graficznych i wizualnych. Uwielbiałam rysować, co często niestety (ku niezadowoleniu moich rodziców) kończyło się na pomalowaniu kolorowymi kredkami wszystkiego dookoła. Moja wyobraźnia miała niekończące się granice. Wszędzie znajdowałam inspirację do tworzenia nowych’dzieł’, które okazywały się małymi sukcesami w różnych konkursach.
Nową erę w moim życiu zapoczątkowało odnalezienie na strychu starego aparatu analogowego 'Smiena Symbol’. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w przyszłości okaże się to moją główną ścieżką. Do dziś pamiętam, że każdy mój kot musiał mieć osobistą sesje w domowym studio. Bez aparatu nie ruszałam się nigdzie. Z tęsknotą wspominam pierwsze dreszcze emocji i niecierpliwość, która towarzyszyła mi przy oczekiwaniu na wywołanie odbitek. Niestety zdarzały się również klęski, np prześwietlenie najlepszych klisz czy wielokrotny upadek aparatu do wody podczas robienia zdjęć owadom, w trudnych niemalże tropikalnych warunkach. Ale to mnie nie zniechęcało. Wtedy już wiedziałam, że fotografowanie dla mnie to coś więcej niż tylko sposób na załatanie wolnego czasu.
Gdy moja Smiena niestety przestała działać, całe moje kieszonkowe wydałam na nowy plan, związany z nagrywaniem filmów. Jako nastolatka zabierałam moja nową kamerę cyfrową wszędzie. Wtedy też, rozpoczęłam karierę jako kamerzystka (oraz montażysta) na imprezach rodzinnych. W między czasie dużo zajmowałam się malarstwem i portretowaniem ludzi. Doszkalałam się w dziedzinie historii i historii sztuki. Poczynałam plany na przyszłość.
Po maturze przyszedł czas na ciężki wybór, mianowicie wybór studiów. Rozpoczęłam je w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania w Warszawie na kierunku Grafika o specjalności 'technologie multimedialne’. Dzięki stypendium, wróciłam również do mojej pasji – fotografii. Zakupiłam wtedy moją pierwszą lustrzankę cyfrową. jakiż był mój zachwyt, bo nowy sposób fotografowania nie ograniczał mnie do robienia 30 zdjęć miesięcznie. Mogłam na nowo rozkochać się w fotografii. Zaczęłam eksperymentować ze światłem, sposobem przekazu i wybierać śmielsze kadry, nie obawiając się, że wywołanie odbitek będzie kosztować mnie majątek. Od tamtej pory robienie zdjęć jest dla mnie swoistą potrzebą. Właśnie tak objawia się pasja.
Jak już mówiłam, nie skończyłam swoich poszukiwań. Obecnie staram się dużo podróżować, co sprawia, że spotykam na swojej drodze mnóstwo wartościowych osób. Nadal kocham rysować, co więcej rozwinęło się to w kierunku grafiki warsztatowej, malarstwa i projektowania graficznego. Nie zapominam również o filmie, który traktuje jako rozwinięcie pasji fotografii. Dzięki filmowaniu mogę pokazać więcej, wiec korzystam z tego.
Drodzy czytelnicy tego wpisu, życzę Wam, byście odnaleźli swoje pasje w życiu tak jak ja ją odnalazłam. Nie bójcie się szukać i wyróżniać. Bądźcie po prostu sobą 🙂