*****
Witajcie najdrożsi moi kochani! W poście tym przedstawiam deszczową sesję narzeczeńską, która okazała się być ogromnym spontanem dla mnie i dla pary – Kamili i Daniela. Mimo nieciekawych prognoz pogodowych, żadne z nas nie chciało wierzyć, że po tak upalnym dniu, lunie tak dużo wody z nieba. Ale kilka kadrów złapaliśmy i myślę, że deszczowa pora również ma swój urok! Zapraszam do wpisu z pięknego Parku Rydza Śmigłego i małej kawiarenki nieopodal starego miasta w Warszawie.
Park Rydza Śmigłego to chyba jedno z najbardziej wdzięcznych fotograficznie miejsc w Warszawie. Nie wiem czy wiecie, ale sama z mężem miałam tam swoją sesję poślubną. Przepiękne drzewa i klimatyczne ogromne schody czarują swoimi wdziękami. Zwykle bywa tam cudowne wieczorna światełko, które wpada do obiektywu przez liście drzew. W tym przypadku o słońcu można było tylko i wyłącznie pomarzyć. Gdy Kamila i Daniel byli już w drodze do Warszawy, rozpętała się tu niestety niemała burza. Do końca nie wiedziałam, jak ta sesja będzie wyglądać i czy Bóg zahamuje chodź na chwilę ten spory opad deszczu. Niestety termin sesji był jedynym wolnym przed ślubem i nie było mowy o przekładaniu jej. Zatem wzięliśmy się do pracy. Na wstępie pojechaliśmy do drogerii i zaopatrzyliśmy się w parasole. Kamila kupiła chyba trzy, każdy w innym kolorze, tak by kolorystycznie zgrać to najlepiej z miejscem sesji. Wybrałam ten czerwony. Stwierdziłam, że w taką aurę trzeba wpleść trochę koloru. Warunki były mega trudne. Wszędzie mokro, kapało na głowę i co chwile zrywał się wiatr, który wspomagał opad ogromnych kropli wody z liści drzew, które były nad nami. Czarę goryczy przelał uderzający niedaleko piorun. Stwierdziliśmy, że nie jest już bezpiecznie i czas przenieść sie w inne miejsce. Pojechaliśmy więc na stare miasto. Tam jednak deszcz lał już tak bardzo, że została tylko do wyboru mała urokliwa kawiarnia. Zapraszam do oglądania!
*****